Saturday, January 24, 2009
Let's go outside :)
Sunday, January 11, 2009
Thursday, January 8, 2009
My mad imagination ;)
Biegnie Ania drogą,
wiatr jej włosy plącze,
szumią cicho drzewa
przy drodze rosnące.
Biegnie Ania drogą,
pędzi co ma siły,
wtem jej ufoludki
drogę zastąpiły.
„Dokąd biegniesz, Aniu,
gdzie to ci tak śpieszno?”
„Biegnę do babuni,
co mieszka daleko.
Lecę do babuni,
której dom nad rzeką,
bo tam smaczne ciastka
już się dla mnie pieką.
Weźcie mnie, kochani,
do ufo swojego,
bądżcie tacy mili,
dam wam coś dobrego!”
(Henryk Kleinzeller)
Wieczorny sonet
Nad miastem zimowy zmierzch wolno zapada
Znikają już słońca ostatnie promienie
Drzewa majaczą jak dziwaczne cienie
O porze tej sąsiad odwiedza sąsiada...
W oddali ciemnieje zaś domów gromada
Sylwetką na tle nieba rysuje wspomnienie
Wieków minionych kościoła wzniesienie
I konserwatorów zabytków spowiada.
Księżyc wypłynął na nieba przestworze
Drugi się w wodzie pojawił od razu
A przy nim ryb małych ławica jak chmurka
Ryby czy ptaki – któż na to odpowie
Co jest prawdziwe z tego krajobrazu
Jak sen o głębinie wyśniony przez nurka.
(Henryk Kleinzeller)
Sonet zimowy
Spoglądam przez gałęzie na taflę jeziora
Rozległą nieruchomą poważną i czystą
A ciemny pas po prawej zdaje się być wyspą
Na której bywaliśmy wielekroć z wieczora.
W gałęzie dłoń artystki wtopiła witraże
Patrzymy tak w bezruchu jak w nawie kościoła
I tylko źrenicami wodzimy dokoła
Dopóty zmrok zimowy barw nam nie rozmaże.
Czy także ty to widzisz czy mnie wzrok tu mami
że jakaś tam figura widnieje na śniegu
i uparcie bezgłośnie podąża za nami
Na najkrótszą chwileczkę nie zwalniając biegu
Swoją drogę znakując ciemnymi śladami.
Czy nie jest to przypadkiem nasze małe ego?
(Henryk Kleinzeller)
Zachód słońca
Las tajemniczy
Kto czas tu liczy?
Przestrzeń bez końca
Gałęzie
Konary
Czy to są mary?
Czają się wszędzie
Dokoła
Milczenie
A słychać głosy
Woła
Sumienie
Wniebogłosy